Edyta Wieczorek i morderstwo Arkadiusza B

Edyta Wieczorek zaginęła w tajemniczych okolicznościach 10 listopada 2005 roku, w dniu, w którym miała spotkać się na uroczystej kolacji ze swoim narzeczonym, Arkadiuszem B. Para poznała się kilka miesięcy wcześniej na portalu randkowym sympatia.pl, gdzie Arkadiusz, ukrywający się pod pseudonimem Atilla, przedstawił się jako dobrze prosperujący mężczyzna, wnuk słynnego reżysera Stanisława Barei. Edyta, oczarowana jego opowieściami, szybko uwierzyła w przedstawioną przez niego historię i zakochała się bez zastrzeżeń. Jednak jak się później okazało, Arkadiusz nie był tym, za kogo się podawał, a jego życie pełne było kłamstw i oszustw.

10 listopada, dzień, w którym Edyta zaginęła, miał być dla niej ważnym dniem. Miała spotkać się ze swoim narzeczonym, który tego dnia miał zakończyć ważny biznes i razem planowali świętować sukces przy wspólnej kolacji. Niestety, to spotkanie nigdy się nie odbyło. Edyta zniknęła bez śladu, a jej telefon po raz ostatni logował się w okolicach Żoliborza, gdzie Arkadiusz wynajmował kawalerkę. Początkowo Arkadiusz twierdził, że w ogóle nie miał się z nią spotkać tego dnia, jednak później zmienił zeznania, przyznając, że kolacja została odwołana z powodu niespodziewanego powrotu jego matki do domu.

Poszukiwania Edyty trwały przez lata, jednak nie przynosiły żadnych rezultatów. Dopiero we wrześniu 2012 roku, siedem lat po jej zaginięciu, warszawska policja rzeczna odkryła makabryczne znalezisko – w Wiśle, na wysokości miejscowości Łomna, odnaleziono ludzką czaszkę. To właśnie to odkrycie miało stać się kluczowym punktem w sprawie. Czaszka została poddana badaniom antropologicznym, które przeprowadzał prof. Bronisław Młodziejowski, kierownik zakładu Kryminalistyki i Medycyny Sądowej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Wstępne badania wykazały, że znaleziona czaszka mogła należeć do kobiety w wieku od 35 do 40 lat.

Rekonstrukcja anatomiczna i analiza cech diagnostycznych czaszki porównana została ze zdjęciem Edyty Wieczorek wykonanym za jej życia. Na podstawie tych badań prof. Młodziejowski stwierdził z dużym prawdopodobieństwem, że czaszka należała do Edyty. Co więcej, uszkodzenia czaszki mogły wskazywać na uraz mechaniczny, który być może był wynikiem przemocy, co sugerowało, że mogła zostać zamordowana. Jednak obrońca Arkadiusza B., Zbigniew Jewdokin, wysuwał hipotezę, że uszkodzenia mogły powstać po śmierci, podczas przemieszczenia czaszki w wodzie.

Historia Arkadiusza B. była od początku pełna niejasności i fałszywych informacji. Na początku znajomości z Edytą, Arkadiusz przedstawił się jako dobrze prosperujący mężczyzna z bogatą rodziną, studiujący w Warszawie, a jego życie miało być pełne sukcesów. Jednak rzeczywistość była zupełnie inna. Mężczyzna nie miał żadnych powiązań z reżyserem Bareją, a jego styl życia daleki był od luksusowego. W rzeczywistości mieszkał w bałaganie, nosił zaniedbane ubrania i miał skłonności do oszustw, co potwierdzali jego znajomi, a także była żona, która na procesie zeznała, że Arkadiusz często konfabulował, by zdobyć sympatię kobiet.

Edyta, zakochana i zauroczona Arkadiuszem, nie dostrzegała tych sygnałów. Zaczęła pożyczać mu duże sumy pieniędzy, które miały rzekomo pomóc mu w realizacji jego „biznesowych planów”. W sumie pożyczyła mu około 80 tysięcy złotych, biorąc na siebie kredyt. W grudniu 2005 roku, para planowała ślub, jednak okazało się, że Arkadiusz nigdy nie zarezerwował terminu w urzędzie stanu cywilnego. W tym samym czasie mężczyzna utrzymywał intensywne kontakty z innymi kobietami, co stało w sprzeczności z jego deklarowaną miłością do Edyty.

Sprawa Arkadiusza B. i zaginięcia Edyty Wieczorek trafiła na wokandę już w 2010 roku, jednak wtedy sąd uniewinnił mężczyznę z braku dowodów na to, że popełnił zbrodnię. Linia obrony argumentowała, że bez ciała nie można mówić o zabójstwie, a jedynie o zaginięciu. Prokuratura dysponowała jedynie poszlakami, takimi jak ślady krwi w łazience mieszkania wynajmowanego przez Arkadiusza na Żoliborzu, jednak nie były to wystarczające dowody, by skazać go za morderstwo. Sąd uznał, że nie ma stuprocentowej pewności, że doszło do zabójstwa, co doprowadziło do uniewinnienia.

Rok 2012 przyniósł nowe nadzieje na rozwiązanie zagadki, kiedy to odnaleziono czaszkę w Wiśle. Prokuratura uważała, że nowy dowód, w połączeniu z wcześniejszymi poszlakami, mógłby wystarczyć do skazania Arkadiusza B. za zabójstwo. Poszlaki te obejmowały nie tylko ślady krwi w łazience, ale również nadmierne zużycie wody w wynajmowanej przez Arkadiusza kawalerce, co miało sugerować, że próbował on zmyć ślady zbrodni. Dodatkowo, z mieszkania zniknęły niektóre meble, a sąsiedzi zeznali, że przez kilka dni intensywnie wietrzył mieszkanie.

Proces Arkadiusza B. zyskał duże zainteresowanie medialne, a wiele osób, w tym dziennikarka śledcza Helena Kowalik, bacznie obserwowało rozwój wydarzeń. Kowalik wielokrotnie podkreślała, że postawa Arkadiusza na sali sądowej była chłodna i pozbawiona jakiejkolwiek empatii wobec rodziny zaginionej. Zachowanie jego i jego obrońcy na korytarzu sądowym sprawiało wrażenie, jakby byli pewni swojej wygranej, co budziło jeszcze większe kontrowersje. Kowalik wskazywała, że brak jakiejkolwiek reakcji ze strony Arkadiusza na cierpienie rodziny Edyty był dla niej szczególnie poruszający.

Obrona Arkadiusza B. konsekwentnie podważała wiarygodność dowodów przedstawianych przez prokuraturę. Mecenas Jewdokin sugerował, że dowody takie jak ślady krwi czy zniknięcie mebli mogą mieć różne wyjaśnienia, niezwiązane z zabójstwem. Podkreślał również, że Arkadiusz nie miał powodu, by zabijać swoją narzeczoną, a fakt, że używał jej samochodu po jej zaginięciu, wskazuje na brak planowania zbrodni, gdyż nikt rozsądny nie zostawiłby takich śladów, planując morderstwo.

Ostatecznie, znalezienie czaszki w Wiśle stało się kluczowym elementem, który mógł przesądzić o winie Arkadiusza B. Prokuratura domagała się jego ponownego aresztowania, argumentując, że odnalezienie szczątków Edyty dowodzi, że kobieta na pewno nie żyje, co obala wcześniejsze twierdzenia o jej możliwym zaginięciu. Jeśli badania DNA potwierdzą, że czaszka należy do Edyty, prokuratura będzie miała podstawy, by wznowić postępowanie przeciwko Arkadiuszowi i ponownie wnioskować o jego areszt.

Sprawa Arkadiusza B. i zaginięcia Edyty Wieczorek pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych i tajemniczych przypadków w polskim sądownictwie. Choć wiele poszlak wskazuje na to, że mężczyzna mógł być zamieszany w jej śmierć, brak bezpośrednich dowodów i ciała sprawił, że procesy były długie i skomplikowane. Dla rodziny Edyty, odnalezienie czaszki daje nadzieję na ostateczne wyjaśnienie jej losów, choć wciąż pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: