Siedemnastoletnia Katarzyna Domeracka zaginęła 9 maja 2000 roku, a jej los pozostaje nieznany do dziś. Mimo wielu lat śledztwa i poszukiwań, nie udało się wyjaśnić, co dokładnie się z nią stało. W sprawę zaangażowano różnych ekspertów, a także wróżki, które wskazywały możliwych sprawców. Jednym z podejrzanych stał się warszawski adwokat, przyjaciel rodziny.
Marek Joselewski, doświadczony policjant, prowadził dochodzenie w sprawie zaginięcia Katarzyny. Było to dla niego niezwykle trudne, gdyż mimo zaangażowania i ogromu pracy, nie udało się odnaleźć ciała dziewczyny ani zdobyć wystarczających dowodów, by postawić zarzuty zabójstwa. Sprawa ta nadal nie daje mu spokoju, a wspomnienia z nią związane wciąż są żywe.
Katarzyna z pozoru prowadziła zwyczajne życie nastolatki, jednak okazało się, że miała swoje tajemnice. Kilka dni przed zaginięciem wyprowadziła się do dziadków, co mogło wskazywać na problemy w domu. Jej relacje z matką i ojczymem były napięte, a podejrzenia śledczych skupiły się na chłopaku Katarzyny, Łukaszu, oraz na jej przyjacielu rodziny, mecenasie Janie W.
Joselewski z czasem wytypował Jana W. jako głównego podejrzanego. Adwokat miał bliskie relacje z Katarzyną, które według jej pamiętnika, przerodziły się w intymny związek. Mecenas starał się ukryć swoje kontakty z dziewczyną, co wzbudziło podejrzenia policji. Mimo braku bezpośrednich dowodów, wszelkie poszlaki wskazywały na to, że mógł być zamieszany w zaginięcie Katarzyny.
Śledztwo było trudne, a policja musiała sięgnąć po różne metody, by zdobyć więcej informacji. W tym celu Joselewski zwrócił się nawet do wróżki, która zasugerowała, że mecenas mógł zabić Katarzynę w przypływie gniewu. Wskazówki wróżki pomogły w zdobyciu ważnych dowodów, choć nie wystarczyły, by zakończyć sprawę.
Najbardziej obciążającym dowodem przeciwko mecenasowi były włosy Katarzyny znalezione w jego samochodzie oraz but z plamą krwi. Niestety, but zaginął podczas badań laboratoryjnych, co uniemożliwiło jednoznaczne potwierdzenie winy Jana W. Mimo to, Joselewski wierzy, że sprawa Katarzyny Domerackiej jeszcze znajdzie swój finał.
Choć śledztwo trwało wiele lat, nie udało się odnaleźć ciała dziewczyny ani zdobyć twardych dowodów na to, co się z nią stało. Mecenas W. nigdy nie przyznał się do winy, a brak ciała i dowodów sprawił, że nie postawiono mu zarzutów zabójstwa. Śledztwo pozostaje otwarte, a los Katarzyny Domerackiej nadal jest zagadką.
Czy Katarzyna rzeczywiście padła ofiarą zabójstwa, czy może ukryła się i rozpoczęła nowe życie? Śledztwo Joselewskiego skupiało się na domniemaniu zabójstwa, ale brak ciała i konkretnych dowodów uniemożliwił jednoznaczne zakończenie sprawy. Wątpliwości pozostały, a rodzinie i przyjaciołom Katarzyny nadal towarzyszy niepewność.
Ostatnia próba wyjaśnienia sprawy doprowadziła Joselewskiego do kancelarii mec. W., który jednak stanowczo odmówił jakichkolwiek komentarzy na temat sprawy. Adwokat twierdził, że sprawa przyniosła mu jedynie kłopoty i nie chciał do niej wracać. Czy rzeczywiście był zamieszany w zaginięcie Katarzyny, czy stał się ofiarą policyjnej pomyłki? Tego nie wiadomo.
Sprawa Katarzyny Domerackiej to tragiczna historia, która pozostaje nierozwiązana. Mimo upływu lat, nie ustają wysiłki, by odkryć prawdę o jej losie. Do dziś nie wiadomo, co się z nią stało, a tajemnica jej zaginięcia wciąż czeka na rozwikłanie.
Katarzyna Domeracka – adwokat nazwisko
Katarzyna Domeracka, siedemnastoletnia uczennica, zaginęła 9 maja 2000 roku, a jej los do dziś pozostaje nieznany. Śledztwo w sprawie jej zaginięcia ujawniło mroczne tajemnice dotyczące jej relacji z adwokatem Janem W., przyjacielem rodziny, który według zapisków w pamiętniku Katarzyny miał z nią intymne relacje. Mecenas, który zyskał bliskie zaufanie rodziny po tragicznej śmierci ojca Katarzyny, stał się głównym podejrzanym w śledztwie prowadzonym przez policjanta Marka Joselewskiego. Pomimo wielu poszlak, takich jak odnalezienie włosów Katarzyny w samochodzie adwokata oraz buta z plamą krwi, brak twardych dowodów uniemożliwił postawienie mu zarzutów.
Pełne nazwisko nie jest znane.
Adwokat Jan W., który odegrał istotną rolę w życiu Katarzyny po stracie ojca, stanowczo zaprzeczał, jakoby miał jakikolwiek związek z jej zaginięciem. Śledczy podejrzewali, że mecenas mógł być zamieszany w sprawę, zwłaszcza po odkryciu jego prób zacierania śladów, takich jak zakładanie konta bankowego na nazwisko Katarzyny czy wynajmowanie mieszkania, gdzie rzekomo się spotykali. Pomimo tych podejrzeń, adwokat nigdy nie przyznał się do winy, a brak ciała i jednoznacznych dowodów spowodował, że nie został oskarżony o zabójstwo. Sprawa Katarzyny Domerackiej pozostaje więc jedną z największych niewyjaśnionych zagadek ostatnich dekad.